sobota, 1 lutego 2014

Rozdział I

Dla Aranel,
bo z anielską cierpliwością sprawdza moje twory,
PO CZYM* mówi mi wszystko, co powinnam wiedzieć i to, czego nie powinnam.
Dziękuję, Aranel,
 mam nadzieję, że już do końca zostaniesz ze mną i "Czystym sercem".
*Tylko Ty wiesz, o co chodzi.

Draco Malfoy nigdy nie należał do ludzi zbyt cierpliwych, od dziecka dostawał to, czego tylko zapragnął, od rozpieszczających go wiecznie rodziców. Nic więc dziwnego, że i tym razem miał już dość niekończących się prób naprawienia Szafki Zniknięć. Trzasnął drzwiczkami starego mebla, po czym usiadł, krzyżując nogi, na nieco zakurzonej i brudnej, orzechowej podłodze. Zamknął oczy, nie chcąc patrzeć na obiekt, który go tak irytował, i odgiął głowę w tył, starając się nie myśleć o uciekającym mu jak piasek przez palce czasie.
Lord Voldemort miał go w garści już od wielu miesięcy — temu nie dało się zaprzeczyć. Nie żeby wcześniej tak nie było, jednak tym razem sprawa wyglądała o wiele poważniej. W końcu od tego, czy podoła wyznaczonym zadaniom, zależało życie jego oraz jego rodziców. A termin niebawem upływał. Nie było na co czekać, a już na pewno nie na szczęście, które opuściło go dawno temu.
 — Cholerny rupieć — wyrzucił z siebie, po czym odnotował w pamięci, że musi postarać się ograniczyć wulgaryzmy, które ostatnimi czasy coraz częściej wymykały mu się z wąskich ust.
Otworzył oczy, będąc już nieco mniej spiętym, i począł przyglądać się magicznemu meblowi. Szafa była wielka, mieszcząca co najmniej troje ludzi, stworzona z grubych, ciemnobrązowych desek. Nie miał pojęcia, skąd nasuwa mu się skojarzenie, jednak był pewien, że takie obiekty znajdowały się w domach co bogatszych mugoli. A przecież nie było to ani nic pięknego, ani wartościowego, przynajmniej w jego odczuciu.
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Podniósł się na nogi przy pomocy rąk, po czym rozejrzał się wokół siebie. Otaczało go mnóstwo rzeczy wszelkiego rodzaju. Tuż obok stał niski stolik, z którego zwisała smętnie bliżej nieokreślona tkanina, ułożone były na nim` niechlujnie stare, pożółkłe księgi, obok znajdowała się lampka z wielkim abażurem, jeszcze kawałek dalej leżał kij od miotły, półpełna fiolka jakiegoś eliksiru o zielonym zabarwieniu, miś z wielką kokardą na szyi i kilka innych drobiazgów. Nie mógł uwierzyć, że tyle rzeczy mieści się na tak małej powierzchni. Ale ten stolik nie był jedynym takim zbiorem. Wszędzie piętrzyły się wysokie czasami nawet na ponad metr wszelakiej maści szpargały — te większe jak i mniejsze — które nie wiadomo przez kogo i w jakim celu zostały tam schowane. Tworzyły one alejki, między którymi można było nawet pobłądzić, tak jak stało się podczas pierwszej wizyty Draco w tym miejscu.
Zerknął z powrotem na stół, który na początku zwrócił jego uwagę. Sięgnął po pierwszą lepszą książkę ze stosiku. Wyglądała, jakby za moment miała się rozsypać ze starości lub zbyt częstego użytkowania, trudno było to jednoznacznie określić. Okładka okazała się prawie w całości zdarta, nie dało się więc odczytać tytułu owego woluminu. Delikatnie przewrócił stronę tytułową, przewertował powoli kilka kolejnych. Książka o magicznych przedmiotach — nic nie budziło wątpliwości. Odłożył ją ostrożnie na miejsce. Nie zainteresował się starociem na temat tak odległy od jego ulubionych.
 — Co ja tu jeszcze robię? — zapytał sam siebie. Po chwili zganił się w myślach. Rozmawianie z samym sobą nie za dobrze wróżyło jego psychice na przyszłość.
Chcąc wyrwać się wreszcie z tego pomieszczenia, ruszył w kierunku drzwi. Po kilkunastu krokach pchnął je śmiało. Nawet się nie rozglądając po korytarzu, pomimo że mógł spotkać jakiegoś Gryfona, zostawił Pokój Życzeń za sobą.
Udał się wprost do Wielkiej Sali, gdzie właśnie trwał w najlepsze obiad.
*
Blaise Zabini to człowiek o ciętym języku i osobliwym poczuciu humoru. Dobry nastrój nigdy go nie opuszczał, a żarty się go trzymały jak mało kogo, ale tego dnia prezentował się wyjątkowo ponuro. Budziło to zdziwienie u wielu jego kolegów ze Slytherinu, a także wprowadzało nieprzyjemne uczucie wszechobecnej nudy, skoro chłopak odebrał im główne źródło rozrywki. Jednak miał swoje powody. Nie na co dzień najlepszy przyjaciel skrywa tajemnice, które powoli go niszczą od środka, a także pozostawiają ślady na zewnątrz.
Pomimo wielu namów Draco wciąż nie chciał zdradzić Blaise’owi swoich sekretów, wyjawić dręczących go problemów. Obecna rozmowa również nie miała przynieść oczekiwanych rezultatów.
 — Draco, widzę, że coś cię dręczy od dawna — zaczął Zabini z nadzieją, że tym razem mu się uda skłonić kolegę do zwierzeń.
 — Nic mi nie jest. Poza tym zaczynasz tę rozmowę po raz setny, nie sądzisz, że czas odpuścić? — odpowiedział na pozór spokojnie Draco, ale w jego szarych oczach czaiła się iskra zniecierpliwienia, która nie umknęła czujnemu wzrokowi rozmówcy.
 — Daj spokój. Powinieneś być świadom tego, że nie uwierzę ci, skoro, jak sam wspomniałeś, rozmawialiśmy już na ten temat wiele razy.
 — No właśnie. A ty powinieneś wiedzieć, że nic ci nie powiem. Nie rozumiem, dlaczego w ogóle ciągniemy tę dyskusję.
 — No cóż, przynajmniej wyjawiłeś właśnie, że masz się do czego przyznawać. To już jeden krok na przód, nie uważasz? — zakpił, uśmiechając się ironicznie.
 — Nic takiego nie powiedziałem… A zresztą, nieważne.
 — W takim razie może inaczej zapytam. Chodzi o NIEGO, prawda?
Draco doskonale wiedział, co miał na myśli Blaise, mówiąc “niego”. Jednak nie chciał rozmawiać na ten temat, uważał, że to jego osobista sprawa.
 — Nie wiem, o co ci chodzi…
 — Doskonale wiesz. Nie jesteś idiotą, Draco. Mam powiedzieć to na głos? Chcesz usłyszeć jego imię… — przerwał wypowiedź, zauważając przysłuchujących się im Crabbe’a i Goyle’a siedzących nieopodal. Rzucił im piorunujące spojrzenie, a oni natychmiast się odwrócili, udając, że rozmawiają. Chłopak pokręcił głową z politowaniem.
 — To nie jest czas i miejsce na tego typu rozmowy, pogadamy później.
Draco odetchnął z ulgą, przysięgając sobie, że już do końca dnia będzie omijał szerokim łukiem najlepszego przyjaciela.
Nie czekając na nic, wstał z miejsca i szybkim krokiem zaczął oddalać się od stołu Ślizgonów. W miarę jak zbliżał się do drzwi — zbawienia, które miały go wyprowadzić z Wielkiej Sali, zwalniał, idąc krokiem coraz bardziej miarowym, spacerowym.
Z głową w chmurach wyszedł na korytarz i postanowił udać się do swojego pokoju z nadzieją, że gdy będzie szedł na błonia aby się zastanowić nad własnym życiem, nie natknie się na Blaise’a.
Nagle poczuł wstrząs. Bez wątpienia ktoś wpadł na niego z impetem. A on nienawidził tego typu niemiłych niespodzianek.
 — Jak łazisz! — od razu krzyknął zdenerwowany, nie spoglądając nawet na osobę, którą rugał. Nic go ona nie obchodziła, nie miał powodów, aby przejmować się czyimiś uczuciami.
 — Z tego, co zauważyłam, to winni jesteśmy oboje, czyż nie? — Usłyszał melodyjny, spokojny, dziewczęcy głos, z którym nigdy wcześniej z pewnością nie miał przyjemności się zetknąć. Ciekaw, do kogo też ów głos może należeć, spojrzał w dół.
Początkowo spostrzegł, że dziewczynę, z którą się zderzył, przewyższał o głowę, więc musiał nieco opuścić wzrok. Momentalnie stwierdził również, że jak na młodą kobietę – jaką niewątpliwie była – wcale nie okazała się przesadnie niska. Miała długie, proste włosy w ciemnym kolorze. I brązowe oczy. Oczy, których barwy nigdy w życiu nie miał zapomnieć. To tych oczu żałował pół roku temu, myśląc, że ich posiadaczka jest już nieżywa.
Oto przed nim, w całej okazałości, stała Katie Bell, Gryfonka, której omal nie zabił, wręczając jej za pośrednictwem Madame Rosmerty naszyjnik z opali z ciążącą na nim potężną, czarnomagiczną klątwą.
A jednak żyła i, jak widział, miała się całkiem dobrze. Czego nie można było powiedzieć o nim. Przed oczami zrobiło mu się na moment ciemno, stracił oddech. Wpatrywał się w nią jak urzeczony, nie mogąc uwierzyć w jej powrót.
 — Hej, wszystko w porządku? — zapytała zdziwiona i zaniepokojona jego dziwnym zachowaniem.
Nie udzielając żadnej odpowiedzi, w ogóle nie wypowiadając słowa, Draco odszedł, jak w letargu kierując się w stronę lochów.
Ona żyje. Katie Bell żyje. Powtarzał te słowa jak mantrę, nie mogąc skupić się na czymś sensowniejszym.
Nie potrafił powiedzieć, co się z nim dzieje. Po prostu nie mógł znaleźć na ten stan żadnych odpowiednich słów. Katie wróciła, a co za tym idzie, mogła naprowadzić kogoś na ślad Madame Rosmerty, a później na niego. Nie miał pojęcia, w jakim stanie była pamięć dziewczyny ani co się z nią działo przez te sześć miesięcy, od kiedy zabrano ją do Świętego Munga.
Na dodatek, do czego nie chciał się przyznać nawet przed samym sobą, dręczyły go potworne wyrzuty sumienia. Zadał w końcu tyle bólu niewinnej osobie.
Co teraz będzie? Ona wszystkim powie. Wygada się, a ja będę już do końca życia siedzieć w Azkabanie. Już widzę te nagłówki gazet  “Draco Malfoy, uczeń Hogwartu  Śmierciożercą”. Czarny Pan mnie zabije.
Chłopak czuł coraz większy strach.. W końcu doszedł do ściany, za którą krył się Dom Węża. Wypowiedział hasło i wmaszerował do środka, nie zaszczycając nikogo nawet spojrzeniem. Wparował do swojej sypialni, którą dzielił z Zabinim, zabrał ze sobą kilka książek dla zachowania pozorów i udał się na błonia, jak miał wcześniej zaplanowane.
No to mam teraz nowy problem.
Usiadł na jednej z ławek przy jeziorze i zaczął intensywnie myśleć.
Jego życie znów się skomplikowało, a on kolejny raz nie mógł nic na to poradzić.

31 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał. Najbardziej jednak przypadło mi do gustu to, że nie określasz Malfoya i Zabiniego mianem "Smoka" oraz "Diabła", bo jeśli mam być szczera, to jeden z najgłupszych pomysłów jaki kiedykolwiek zrodził się w fanfickach. :D
    Nie wiem, dlaczego, ale zachowanie Katie w pewien sposób mnie urzekło. Nie odpowiedziała mu tak, jak zwykli rozmawiać Gryfoni ze Ślizgonami, a przecież - nawet jeśli o tym nie wiedziała - stała przed człowiekiem, który był winny jej pobytu w Mungu.
    Mam kolejną poradę "techniczną" - wyjustowany tekst wygląda o wieele porządniej. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, te określenia są... dziwne, poza tym mało oryginalne, skoro połowa autorek ich używa. Ja nie miałam nigdy zamiaru ich wprowadzać. ;)
      Katie będzie dosyć osobliwą postacią - okaże się zupełnie inna niż reszta Gryfonów, czy w ogóle ludzi. Trochę boję się przedstawiać w ten sposób tą postać, ale przecież oprócz tego, że piszę dla czytelników, to robię to przede wszystkim dla siebie. :)
      A o wyjutowaniu tekstu zwyczajnie zapomniałam, gapa ze mnie, więc bardzo dziękuję. :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że Katie była na tyle mało opisana w sadze, że nadanie jej zupełnie nowych cech - oczywiście w granicach rozsądku - jest całkiem dobrym pomysłem. W końcu skoro w wielu fanfickach Hermiona nagle zachowuje się jak imprezowa bestia, to dlaczego nie wykreować nowej Katie? ;)
      Jeszcze taka mała uwaga, dziwi mnie, że beta tego nie zauważyła - do zapisu dialogów używamy pauzy lub półpauzy, to niby taki szczegół, a wszystko wygląda o wiele lepiej. :)

      Usuń
    3. No cóż, beta to też tylko człowiek. :)
      Hm, możesz wskazać, o które miejsce Ci dokładnie chodzi? Byłabym wdzięczna. ;)

      Usuń
    4. Chodziło mi o to, że zamiast tej krótkiej kreski "-", używa się "—". :)

      Usuń
    5. Nawet tego, szczerze mówiąc, nie zauważyłam. :) Niestety nie mam pojęcia, jak to poprawić, ponieważ na bloggerze z edycją tekstów bywa u mnie różnie. Może później się tym spróbuję zająć. ;)

      Usuń
    6. To nic trudnego - po prostu wklejasz dłuższą kreskę w miejsce krótszej. :D

      Usuń
    7. Obrażasz moją inteligencję, pisząc takie rzeczy. :c Chodziło mi o to, że blogger się na mnie obraził i mam kłopoty z edytowaniem tekstów. ;c Ale kiedy już będzie wszystko grało, na pewno pozmieniam. I jeśli o to chodzi, wiem, jak to zrobić. ;)

      Usuń
    8. O rany, dopiero teraz widzę, jak to zabrzmiało, wybacz. :D No, ale nie ma co dalej spamować. Do następnego. ;)

      Usuń
    9. No i gotowe! :) Jeśli coś pominęłam, możesz pisać.

      Usuń
    10. Już wszystko jest w porządku. :D
      Mignęło mi, że lubisz dramione, więc może moje przypadnie ci do gustu - http://another-dramione.blogspot.com/ :)

      Usuń
  2. Na początek sprawy techniczne. Jak dla mnie niektóre zdania były za długie. Czasem warto je trochę skrócić, by wprowadzić większe napięcie. Wiem, że to nie jest łatwe, bo sama często mam z tym problem, ale spróbować można. Ponadto przyczepiłabym się do tego opisu (i tu pozwolę sobie zacytować fragment zdania): "...ale w jego niebieskich oczach czaiła się iskra zniecierpliwienia..." - czy Draco przypadkiem nie miał szarych oczu? Tak jakoś to mi się rzuciło w oczy. Poza tym opowiadanie przypadło mi do gustu. Jeszcze nie miałam okazji czytać o tym etapie Dracona. Zawsze mnie ciekawiło, co on mógł czuć, kiedy naprawiał szafkę zniknięć i próbował pozbyć się Dumbledore'a. Jestem ciekawa Twojej wizji, jak ty to widzisz. Dlatego będę tutaj wpadać i czytać dalej.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chciałoby Ci się, możesz wskazać, które zdania były za długie, coś z nimi wtedy zrobię. ;)
      Draco na pewno miał niebieskie oczy, co można sprawdzić w serii książek J.K. Rowling, jeśli nie jest się pewnym. Mit, że Draco jest szarooki, został zapoczątkowany przez autorki fan fiction potterowskich.
      Dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
    2. * "A termin już niebawem upływał, nie było na co czekać, a już na pewno nie na szczęście, które opuściło go dawno temu."
      * "Otaczało go mnóstwo rzeczy wszelkiego rodzaju tuż obok stał niski stolik, z którego zwisała smętnie bliżej nieokreślona tkanina, ułożone były na nim niechlujnie stare, pożółkłe księgi, obok znajdowała się lampka z wielkim abażurem, jeszcze kawałek dalej leżał kij od miotły, półpełna fiolka jakiegoś eliksiru o zielonym zabarwieniu, miś z wielką kokardą na szyi i kilka innych drobiazgów."
      * "Po kilkunastu krokach pchnął je śmiało i, nawet się nie rozglądając po korytarzu, pomimo że mógł spotkać jakiegoś Gryfona, zostawił Pokój Życzeń za sobą."
      Powyższe jakoś niespecjalnie mi się spodobały. Myślę, że można by z nich zrobić nieco krótsze zdania.
      A z tymi oczami, to naprawdę muszę sprawdzić. Możliwe, że masz rację.

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo, poprawiłam. ;)

      Usuń
    4. Sprawdziłam te oczy. Na pottermore piszą, że są szare. W książce też znalazłam pewną wzmiankę, która mogłaby to potwierdzać "Mężczyzna, który mu (Draconowi) towarzyszył, musiał być jego ojcem. Miał taką samą bladą, piegowatą twarz i identyczne zimne, szare oczy." - HP&KT

      Usuń
    5. No cóż, w takim razie to mój błąd, chociaż dałabym sobie rękę uciąć, że w którymś tomie (nie potrafię teraz wskazać, w którym) było napisane, jakoby Draco miał mieć jasnoniebieskie, niemal szare oczy. Jednak skoro podałaś dowody, zmienię treść rozdziału. :)

      Usuń
  3. Pomimo tego, że z reguły nie czytam innych opowiadań niż dramione, to nie mogłam się oprzeć i postanowiłam śledzić dalej Twoją historię. Swoją drogą nawet nie wiedziałam, że Draco miał niebieskie oczy, chociaż gdzieś już o tym czytałam. Teraz będę tego pilnować, bo błękitne są nawet ładniejsze!
    Co do treści, to uważam, że piszesz wyjątkowo, masz do tego talent i mam nadzieję, że kiedyś przekonasz się do dramione, bo to na pewno byłoby niepowtarzalne. :3 Jestem bardzo ciekawa, co się dalej wydarzy, zwłaszcza że dokładnie opisujesz emocje Malfoya, ponieważ zawsze zastanawiałam się, co on czuł w tym okresie. Czekam na dalszy ciąg.

    Pozdrawiam,
    Cave Inimicum
    www.dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com - wczoraj pojawił się rozdział 4, więc jeśli masz ochotę, zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Dramione jestem przekonana i to bardzo. :) Kiedyś nawet pisałam opowiadanie o tej parze, jednak teraz postanowiłam napisać coś zupełnie nowego, innego i może nawet wyjątkowego.
      I dziękuję za zaproszenie na bloga, nawet nie zauważyłam, że pojawiło się coś nowego. ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Oooo- taka jest moja reakcja.
    Zaskoczyłaś mnie. Bardzo lubię dramione, ale nie ograniczam się. I całe szczęście. Bardzo ciekawy pomysł.
    Już lubię Katie. W sumie to odezwała się jak Luna. Niewiele o niej wiadomo z sagi i, jak ktoś wyżej wspomniał, skoro może być Hermiona jako imprezowe zwierzę, to może być i inna Katie.
    Podoba mi się i na pewno zajrzę tu jeszcze :)
    Pozdrawiam, em.
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com
    nieco-pesymistycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to ona trochę będzie jak Luna, ale tylko troszeczkę. :) Bo ja naprawdę lubię tą postać, niestety do Draco to panna Lovegoog nigdy mi nie pasowała. Ale Katie to co innego. ;)
      Dziękuję za komentarz. :)
      Pozdrawiam,
      Ap

      Usuń
  5. Świetny rozdział, doskonale mi się go czytało :)
    Draco jest dokładni taki, jaki powinien być, pięknie opisałaś jego emocje, czekam na dalszy ciąg! ;)
    Dużo weny,
    Vanessa

    OdpowiedzUsuń
  6. Katie? Jak mogłam zapomnieć, o tym co było w HP, przepraszam! Kiedy następna notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział będzie jutro rano. Ale od tego jest licznik obok. :)

      Usuń
  7. Świetny rozdział! Bardzo podobał mi się ten wpis - wcale nie słodzę :)
    Czytałam wiele ff, lecz nigdy nie natrafiłam na bloga, który byłby podobny do Twojego. Pomysł z ukazaniem wydarzeń z szóstej części HP z perspektywy Dracona jest genialny! Należą Ci się wielkie gratulacje! Moim skromnym zdaniem pani Rowling właśnie tu popełniła maleńkie niedociągnięcie - nie skupiła się za bardzo na postaci Ślizgona, który jest pierwszorzędnym materiałem do analizy i genialnym tworem jej wyobraźni. Dlatego cieszę się, mogąc czytać opowiadania takie jak Twoje - gdzie Draco odgrywa pierwsze skrzypce :)
    Mówiąc ogólnikowo: bardzo dobry rozdział. Jeśli chodzi o sprawy techniczne: zdarzały się drobniutkie błędy, ale każdemu może się to przydarzyć, więc nie będę się czepiać. Też jestem człowiekiem i zdrarza mi się ominąć przecinek lub wstawić go w innym miejscu niż powinnam :) Długość Twoich zdań szczerze mówiąc mi nie przeszkadzała. Krótkie wypowiedzi stosuje się podczas scen akcji - tam pełnią ważną rolę, gdyż wprowadzają pewnien dynamizm. W opisach, takich jakie Ty zastosowałaś, ich długość jest jak najbardziej dopuszczalna.
    Odnosząc się po raz kolejny do fabuły: super. I mam nadzieję, że rozwiniesz wątek Blaise'a. Jego lubię bardzo i po oryginale również odczuwam pewien niedosyt.
    Czekam z niecierpliwością, życzę weny, pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    http://yaoi-tomarry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział czyta się szybko i bez problemów. W dodatku jest napisany ładnym językiem, a Ty - jego autorka - masz bogaty zasób słownictwa, czego nie można powiedzieć o wielu pseudoblogerkach.
    Bardzo podoba mi się Twój pomysł na fabułę. Czy ktoś kiedykolwiek wpadł na bloga o Draconie i Katie Bell, którą nieumyślnie zranił? Nawet jeśli istnieje już jakiś blog o podobnej fabule, nigdy na niego nie wpadłam.
    Poza tym Draco zawsze jest parowany z Hermioną, ewentualnie Ginny, Luną lub Pansy. A Draco z niepozorną, wręcz niezauważalną Katie? To dopiero coś! Co prawda nie wiem, czy masz zamiar wskrzesić między nimi jakieś głębsze uczucie... Ale i tak mam na to wielką nadzieję. XD
    Lecę czytać następny rozdział.

    Pozdrawiam ciepło!
    [rose-z-ravenclawu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się:) Nie znoszę naginania kanonu przez autorki opowiadań, ale Twój pomysł ma sens (w przeciwieństwie do morza Dramione). Czasami brakuje jakiegoś przecinka itp, ale piszesz bardzo dobrze, podoba mi się Twój styl. Ok, czytam dalej. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie! Wszystko, co piszesz, jest tak naturalne i proste, a jednocześnie przyjemne do czytania ;). Nie umiem tego inaczej określić. Może tak: bardzo dobrze ilustrujesz zachowania bohaterów, wszystko (według mnie) jest spójne z sagą. Mnie tylko troszkę raził brak lub nadmiar przecinków, ale ok, przecież każdy jest tylko człowiekiem i każdy popełnia błędy. A ja na ipunkcie interpunkcji jestem strasznie wyczulona :).
    Niestety, dokończę czytanie jutro, bo już słyszę, jak kręgowce z podręcznika od biologii mnie wołają :(
    Już dodałam twojego bloga do zakładek :).
    Love, A.

    hogwart-naszym-domem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A jednak pomyliłam się przy prologu. Założyłam z góry, że jest to Dramione i że zrzekomą zabitą będzie Hermiona. Widzę jednak, że odwarzasz 6 część Pottera z perspektywy Draco. Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jest dobry.
    Cieszę się ,że pokazujesz Malfoy''a i Zabiniego w zupełnie innym świetle,to wielki plus dla Ciebie.Jednak najbardziej zachwyciła mnie ukształtowana przez Twoją wyobrźnię postać Katie Bell. Sama ,krótka rozmowa Draco z nią sprawiła,że bardzo zaintrygowała mnie. Dlaczego ? Otóż z pewnością jeżeli zderzyłby się np.z Hermioną ,to wynikłaby z tego tylko kłótnia,a Katie podchodzi do niego normalnie,jak do zwykłego człowieka ,a nie wrednego Ślizgona.
    Layls

    OdpowiedzUsuń